Chętnie poznam wasze zdanie na temat kobiet, które usunęły lub planują usunąć ciążę. O ile liczby nie kłamią, że aborcji jest z roku na rok więcej, tak nie każda osoba chętnie o tym rozmawia. Co o tym uważacie?
udzieliłam sie już tutaj w temacie kliniki stonavy ale powtorze sie tez tutaj
dobrze że jest możliwość aborcji dla polek i to w miarę bliskiej odległości od Polski
dokonałam aborcji wielokrotnie z powodu wad płodu, powinno to być znormalizowane
W tym temacie nie powinno być dyskusji. Każda kobieta powinna mieć prawo dokonać aborcji.
Ja również jestem po dwóch zabiegach usuwania ciąży i cieszę się że miałam taką możliwość w Czechach
Czy może Pani polecić jakąś klinikę w Czechach?
Czy mogłabyś napisać w jakiej klinice był zabieg?
Do jakiej kliniki się udać by przerwać ciążę ?
Dwa razy musiałam podjąć najtrudniejszą decyzję w życiu – i nie żałuję. Czas to w końcu normalizować.
Mam 34 lata. Jestem żoną, mamą jednej wspaniałej dziewczynki i kobietą, która dwa razy przerwała ciążę z powodu poważnych wad płodu – w tej samej klinice w Czechach.
Pierwszy raz był w 2022 roku. Ciąża wyczekana, upragniona. Na badaniu prenatalnym w 13. tygodniu lekarz zauważył coś niepokojącego – przezierność karkowa znacznie zawyżona. Zrobiłam test NIPT, potem amniopunkcję. Diagnoza: zespół Edwardsa, wada letalna. Dziecko najprawdopodobniej nie przeżyłoby do porodu, a jeśli – to zmarłoby w bólu po kilku dniach lub tygodniach. Lekarz powiedział wprost, że nie ma szans na normalne życie. Pamiętam tylko, że nie mogłam oddychać.
W Polsce usłyszałam, że „muszę donosić”. Że „Bóg tak chciał”. Że „może będzie cud”. Ale ja nie chciałam patrzeć, jak moje dziecko umiera. Chciałam mu oszczędzić cierpienia. I sobie też. Pojechaliśmy z mężem do kliniki w Czechach w mieście Stonava. Wszystko odbyło się z szacunkiem i spokojem. Zrozumieniem. Po zabiegu ryczałam przez kilka dni. Ale potem przyszła ulga. Wiem, że zrobiłam dobrze.
Druga ciąża – 2025. Tym razem wszystko wydawało się w porządku. Do 20. tygodnia. USG połówkowe pokazało poważne wady mózgowia. Padło słowo: anencefalia. Życie nienarodzonego dziecka byłoby pełne cierpienia i praktycznie niemożliwe poza łonem. Znów decyzja. Znów Czechy, znów w mieście Stonava.
I powiem Wam jedno: nie jestem potworem. Nie jestem morderczynią. Jestem matką, która musiała podjąć najtrudniejsze wybory. Nie chciałam heroizmu, nie chciałam znosić tortur dla siebie ani dla mojego dziecka, tylko dlatego, że komuś się tak wydaje „słuszne”.
Chcę, żeby o takich historiach mówiło się głośno. Chcę, żeby kobiety nie musiały się bać. Żeby mogły decydować o swoim życiu i zdrowiu bez przemycania leków i potajemnych wyjazdów za granicę.
Nie każda ciąża kończy się happy endem. I każda kobieta zasługuje na wybór, szacunek i wsparcie. Nie oceniajcie nas – posłuchajcie.
Ostatnia aktualizacja strony: